Termin mojego przyjazdu do Piotrka był ustalony tak naprawdę od dwóch miesięcy. Oboje nie mogliśmy się doczekać naszego spotkania – zarówno ja jak i Piotrek odliczaliśmy dni do 8 listopada 2019. Pogoda nie miała większego znaczenia – liczyło się to, że w końcu znów razem pokręcimy i spędzimy wspólnie czas. Jednak im bliżej wyjazdu, tym lepszą pogodę nam zapowiadali. Jak było? Przeczytajcie poniżej.
Przyjeżdżając do Biłgoraja zabrałam ze sobą swój (jeszcze wtedy) świeży nabytek czyli Trek X-Caliber 9 model na rok 2020. W zamyśle od początku była trasa głównie prowadząca przez las. Dlaczego? Bo u mnie niestety najbliższy las oddalony jest od Brzegu jakieś 15 km a sama przejażdżka prowadzi przez drogę przeciwpożarową i trwa ok 40 min xD. Ale o tym kiedy indziej.
No i nadszedł ten długo wyczekiwany dzień
Wyjazd do Piotrka był dla mnie również odskocznią od codziennych problemów – a ich niestety w dzisiejszych czasach jak dobrze wiecie jest sporo… Dlatego też wyjazd zaplanowaliśmy na późniejszą godzinę, by się dobrze wyspać. Około godziny 12 wyruszyliśmy z domu. Pogoda nam zdecydowanie dopisała. Termometr wskazywał około 15 stopni w samym sercu lasu – a przypominam, że był to listopad. Czego zazdroszczę Piotrowi? Tego, że sam dojazd do lasu zajmuje Mu kilka minut – po około 3 km byliśmy już na początku trasy.
Pewnie nie wiecie, ale jestem po kierunku zootechniki i moja praca magisterska dotyczyła obserwacji zachowań Głuszca. Z tego też powodu poprosiłam Piotra by zabrał mnie na szlak Głuszcowy (który łącznie mierzy ok. 22km), gdyż zawsze chciałam zobaczyć ten gatunek na żywo. Moje badania niestety polegały jedynie na obserwacji nagrań z kamer w hodowli. Myślicie że mi się udało? Niestety nie, nie było mi to dane aczkolwiek podczas postoju słyszeliśmy w oddali ptasie odgłosy i dziwnie klikanie, niewykluczone więc że był to właśnie Głuszec.
Co do samej jazdy
Jechało się bardzo przyjemnie, po wjechaniu w las wiatr praktycznie nie był odczuwalny. Kręciliśmy głownie drogą szutrową, która prowadziła nas w stronę Bukownicy. Po drodze minęliśmy zbiornik zwany Wielkim Bagnem, koło którego zrobiliśmy przystanek. Przyznam szczerze, że to miejsce będzie mi się dobrze kojarzyć, a jeżeli chodzi o nazwę to spokojnie – przeżyliśmy i w żadne bagno nie wpadliśmy.
Następnie na powrocie kierowaliśmy się w stronę miejscowości Edwardów. Po godzinie 16 zaczęło się ochładzać i ściemniać, więc po raz kolejny mieliśmy okazję przetestować nasze lampki – dają radę. Jeżeli jeździcie nocą bądź planujecie dłuższe trasy i nigdy nie wiecie na jakie warunki traficie polecam zaopatrzyć się w lepsze oświetlenie. Zapewni Wam to nie tylko dobrą widoczność ale będziecie również lepiej zauważani przez kierowców na drodze. Ja obecnie korzystam z przedniej lampki Giant Recon HL700 oraz tylnej Bontrager Flare RT. Jeżeli chcielibyście osobny wpis o lampkach i mojej opinii o nich, to piszcie proszę w komentarzach poniżej. Chętnie je dla Was opiszę!
BiłgoRAJ ❤️
Podsumowując… Biłgoraj i jego okolice bardzo mnie urzekły. Trasy zarówno te leśne, jak i asfaltowe są przyjazne rowerzystom. Wspólnie z Piotrem planujemy wiele wyjazdów w tym roku i na pewno nie zabraknie w nich biłgorajskich terenów.
A czy Wy macie jakieś szczególne plany na 2020 rok? Czy są miejsca, do których w szczególności powracacie na swoich rowerowych wyprawach? Piszcie w komentarzach.
Pozdrowelove!