Autor 10:58 Vox populi 8 komentarzy

Gravel może być szosą?

Czy rzeczywiście rower gravelowy jak jest do wszystkiego, to jest do niczego? Czy może nam służyć nie tylko jako uniwersalny rower, lecz także jako rower szosowy do rekreacyjnej jazdy? Moje zdanie jest takie…

Sam się kiedyś nad tym zastanawiałem, czy jak kupię sobie gravela, to czy będę mógł go sobie stosować zamiennie z szosówką. W Internecie to dość kontrowersyjny temat. A nawet bardzo. Najczęściej spotykanym stwierdzeniem jest: „jak rower jest do wszystkiego, to jest do niczego”. Wydaje mi się tylko, że wielu szosowych „prosów” za bardzo się spina i chyba wszyscy traktują swoje rowery szosowe wyłącznie jako maszyny do ścigania się w zawodach. Jesteście ciekawi mojej opinii i moich wrażeń z jazdy?

Internetowy rowerowy bełkot

Zauważcie, że osoby które w sposób negatywny wypowiadają się o tego typu rowerze, że jest to chwyt marketingowy i wydawanie pieniędzy w błoto, przejechali się na gravelu dwa lub trzy razy. Często nawet nie mieli gravela pod swoimi szanownymi czterema literami. Przyznajcie sami… Jak wiarygodna może być opinia takiego kolarza, który opiera się tylko na pierwszych wrażeniach z jazdy bądź na samej teorii?

W wielu przypadkach, kiedy to osoba wypowiadająca się w samych negatywach o takim rowerze, ma dwa bądź trzy rowery i gravel jest jej po prostu niepotrzebny. Skoro tej osobie nie jest potrzebny, to nie jest potrzebny nikomu innemu. Nadążacie? Tak to niestety działa na wielu polskich forach rowerowych, kiedy to dopytywałem poprzez prywatne wiadomości.

Po co mi gravel?

Żeby ten artykuł nie był bardzo krótki, to chciałbym przy okazji poruszyć kwestię tego, dla kogo rower gravelowy jest bardzo dobrym wyborem. Ja osobiście pokochałem jazdę na rowerze szosowym z kierownicą typu baranek. Czerpałem niesamowity fun z jazdy. Lekkość i co raz to większe kilometry sprawiały, że częściej ją dosiadałem. Istniała jedna rzecz, która mocno mnie irytowała – dziurawe drogi.

Nie ważyłem wtedy 40 czy 50 kilogramów, a około 80-90. Pompowałem więc swoje opony szosowe 700x25C do prawie że maksymalnego ciśnienia. Chyba to było 8,5 bara. Pomimo tego, że miałem karbonową ramę i widelec, czułem na asfalcie każdą bruzdę. Nie mówiąc już o nieco większych ubytkach. Jak wiecie bardzo szybko wtedy wytraca się prędkość. A komfort? Lepiej nie mówić…

Rowery gravelowe mają dużo wspólnego z rowerami szosowymi typu endurance, czyli tych z bardziej wygodną długodystansową geometrią. Dodatkowo umożliwiają montaż dużo szerszych opon. Jeżeli w Waszych okolicach asfalty pozostawiają wiele do życzenia, a nie macie planów ścigania się zawodowo i nie chcecie być ograniczeni przez dany typ roweru, to gravel jest bardzo dobrym wyborem. Jeżeli dobierzecie sobie odpowiednie opony, to bez obaw możecie jeździć także po szosie, drogach szutrowych, a nawet po lekkim terenie. Nie korzystam z gravela jako z roweru wyprawowego (jednego z jego głównych przeznaczeń), więc nie będę się wypowiadał na ten temat.

Gravel został szosą

Dobra… Docieramy więc do meritum. Czy gravel może zostać szosą? Jak najbardziej tak! Jeżeli jeździcie rowerem rekreacyjnie, to co Wam zrobią te niewielkie różnice w geometrii i że wkład suportu będzie ciut wyżej nad ziemią niż w szosówce? Będziecie nagle dokonywać pomiarów czasów na danym odcinku trasy i porównywać swoje średnie prędkości?‍ Jeżeli byście to robili i patrzyli na cyferki, to w takim przypadku gravel nie jest Wam niezbędny. Kupujecie wtedy szosówkę z prawdziwego zdarzenia.

Dodatkowo każdy rower gravelowy ma hamulce tarczowe, czy to mechaniczne czy hydrauliczne, co już zwiększa Wam pole do popisu jeśli chodzi o szerokość opon. Bo jak Wam wiadomo prześwit w widelcu czy tylnym trójkącie ramy to nie wszystko. Instalując opony 700x32C i pompując je do niższego ciśnienia, odczujecie dużo większy komfort z jazdy. Tak wiem, niektóre rowery szosowe przyjmą takie opony, ale najbardziej popularne są 25C i 28C. Nawet w porównaniu do 700x28C, które jeszcze zmieszczą się bez kombinowania pomiędzy szczęki hamulców typu cantilever od Shimano.

Na takich oponach możecie dodatkowo skorzystać z różnego rodzaju skrótów na pokonywanej trasie. Bez żadnych obaw o złapanie kapcia czy – mówiąc potocznie – glebę na nieco luźniejszej nawierzchni.

Porównując do byłej Emondy

Czy odczułem jakieś znaczące różnice w jeździe po asfaltach w porównaniu do mojej byłej – niestety została sprzedana – szosówki z prawdziwego zdarzenia, czyli TREK Emonda SL 5? Czy w chwili obecnej potrzebuję roweru szosowego?

Porównanie moje nie będzie tutaj jakoś wyjątkowo sprawiedliwe (na rzecz gravela), bo moja szosówka była w pełni karbonowa (prócz kół), a w Checkpoint mam tylko karbonowy widelec. Jednakże z pełną odpowiedzialnością za pisane tutaj słowa stwierdzam, że nie ma znaczącej różnicy, za wyjątkiem – jak już wspomniałem – komfortu. Sam byłem zaskoczony. Mimo tego, że Emonda miała karbonową ramę, więcej błędów wybacza mi właśnie gravel i jego dużo szersze oponki. Zapytacie mnie, jakich błędów? Zagapienie się i przeoczenie jakiegoś skupiska dziur w asfalcie czy zjechanie na kiepską ścieżkę rowerową.

Odczucia z jazdy są bardzo zbliżone. Pozycja za kierownicą prawie że identyczna. Podczas pedałowania pod górę na stojąco czuć, że rama nie jest tak sztywna jak jej karbonowy odpowiednik w Emondzie. Czy jest to aż takie istotne? Jestem mniej aero? Tracę ileś tam więcej Watów, bo mocniej muszę deptać w pedały i rower jest cięższy od mojej byłej szosy o prawie 2,5KG? Czy mój puls się podniósł przy jeźdźcie z tą samą średnią co na Emondzie? Nigdy nie zwracałem na to uwagi i nie będę zwracał przez długie lata.

Podsumowanie

Jeżdżę dla przyjemności. Jeżdżę rekreacyjnie. Założyłem szosowe opony do gravela i bawię się wyśmienicie na asfaltach. Czy jak ktoś mi powie, że rower gravelowy jest do niczego, to mam się go posłuchać i zaprzestać na nim jazdy? Mam sprzedać rower? Wyrzuciłem pieniądze w błoto?

Niektórzy kupują rowery z pełnym zawieszeniem i jeżdżą najczęściej po drogach szutrowych. Niektórzy kupują typową szosówkę, zważają na statystyki i biorą udział w zawodach. Coś Wam się tu nie zgadza? Dobrze zauważyliście. Trzeba pamiętać o tym, że każdy z nas ma inne preferencje, a w dzisiejszych czasach mamy tyle rodzajów rowerów, że na prawdę jest w czym wybierać. Ważne, aby dokonywać wyboru z głową i później tego nie żałować.

Dodam jeszcze, że od czasu do czasu zakładam szersze opony 700x40C, tym razem z bardziej agresywnym bieżnikiem i jadę w lekki teren odetchnąć świeżym leśnym powietrzem. Drogi leśne i ubite ścieżki są wtedy moje. Zwiedzam je wtedy z uśmiechem na twarzy i w mojej ulubionej pozycji na rowerze, czyli pozycji szosowej.

Serio?

Nie zrozumcie mnie źle. Niewykluczone, że kiedyś kupię sobie znów karbonową szosówkę, a w gravelu zamontuję na stałe oponki 40C albo i nawet 45C. Wtedy gravel będzie moją maszyną do zwiedzania nowych niepewnych pod względem podłoża terenów, zarówno tych bardziej leśnych, jak i asfaltowych.

Po prostu chciałem Wam udowodnić, że z gravela można zrobić szosówkę i czerpać z tego niesamowity fun z jazdy.

Pozdrowelove! ❤️

(Visited 9 527 times, 1 visits today)
Close