Nadszedł ten dzień kiedy to po dłuższej przerwie w końcu udało się nam pokręcić – dzięki czemu nadarzyła się okazja na pierwszy wpis.
W ten weekend odwiedziłam biłgorajskie strony. Pakując się w zamyśle była wycieczka rowerowa, więc zabrałam ze sobą o „jedną torbę” więcej xD. Po uczczeniu 14 lutego wybraliśmy się dzisiaj na rowery. Moim przewodnikiem był oczywiście Piotrek, bo ja tutaj mogę pokręcić się (tak żeby się nie zgubić) jedynie wokół ronda.
Piotr wybrał trasę typowo szosową i cisnął przodem swoim gravelem. Ja natomiast odkurzyłam starą crossówkę Piotra, która po kilku drobnych modyfikacjach pasowała pode mnie. Część trasy prowadziła przez słynne Green Velo (całe 8 kilometrów), które urzekło mnie swoim leśnym klimatem – mogę tylko pozazdrościć możliwości bezpiecznej jazdy po asfalcie, gdzie jednocześnie można podziwiać uroki natury.
Zrobiliśmy łącznie 43 km – cóż mogę rzec o samej jeździe? Było przyjemnie jak na tą porę roku, licznik pokazywał przez całą trasę 5 stopni na plusie, a droga była w miarę sucha. Jedynym minusem całej wyprawy były moje przemarznięte stopy. Ałłłaaaaa jak to bolało! Mimo ogrzewaczy z Decathlonu moje stopy po przyjeździe jeszcze przez dłuższy czas dochodziły do siebie. Już po około 30 minutach jazdy zaczęłam odczuwać dyskomfort. Mało tego. Ocieplacze stały się twarde, przez co czułam dodatkowo większy ucisk w butach.
Ogrzewacze, o których mowa w tym wpisie: https://www.decathlon.pl/ogrzewacz-stop-x10-id_8373955.html
Na powrocie udało nam się zrobić kilka fotek nad zalewem biłgorajskim, gdzie mamy miłe wspomnienia z początku naszej znajomości.
A Wy jak spędziliście ten walentynkowy weekend? Mamy nadzieję, że również rowerowo. Chociaż troszeczkę. Podobno od jutra ma być ocieplenie, więc jeżeli jeszcze nie udało Wam się pokręcić to życzymy aktywnej niedzieli!
Pozdrowelove! ❤️
