Nadszedł czas, aby napisać kolejny artykuł z nowej serii na naszym blogu, czyli Rowerowe klauny. Jeżeli nie widzieliście poprzedniego to przypominamy, iż jest to pewnego rodzaju zbiór nieprzemyślanych, cwaniackich i niebezpiecznych zachowań zarówno ze strony rowerzystów, jak i kolarzy. Tak, my w bardzo prosty sposób odróżniamy te dwie grupy cyklistów.
Od momentu powstania tej serii, mieliśmy do czynienia przede wszystkim z głupimi zachowaniami rowerzystów, a nie kolarzy – różnie z tym bywa. Opisujemy Wam dwa, z których jedno niemalże spowodowałoby niemiłe zbliżenie z asfaltem przez Piotrka – gdyby nie jego czujność i refleks…
Grażyna na rowerze miejskim
Jeżdżąc na rowerze szosowym trzeba mieć oczy dookoła głowy. Prędkości – najczęściej – są dużo wyższe niż na zwykłych rowerach crossowych czy górskich. Znacząco zmniejsza czas na nieprzewidzianą sytuację na drodze. O rowerach miejskich nawet nie wspominamy. Do rzeczy. Pewnego razu wracaliśmy z trasy jadąc ulicą i z daleka zauważyliśmy, że po chodniku jadą dwie osoby na rowerach miejskich. Jechaliśmy z prędkością około 30-32 km/h. Kiedy byliśmy już blisko “niedzielnych rowerzystów”, w ogóle nie patrząc czy coś nadjeżdża ostro zjechali sobie z chodnika na ulicę.
Ja jechałem za Moniką, by zgrać się z jej tempem. Monika przejechała bez szwanku, natomiast ja musiałem ostro skręcić w lewo prawie że na środek ulicy. Zaraz po tym manewrze usłyszałem tego typu uwagi:
Jak jeżdżą Ci kretyni! Nie patrzą na nic! Mogłam się przewrócić k**wa…
Rowerzystka
Mądrze i kulturalnie, prawda? Miałem się zatrzymać i ją umoralnić, lecz jak słuchałem tego to za chwilę krzyczał na nią jej facet – chyba, tak mi się wydawało – i zwracał jej uwagę. Niewiele brakowało, a sam bym ją stratował i porysował sobie swój rower, a tego bym nie popuścił. Gestem pukania się w głowę, bez żadnego epitetu pożegnałem ją i pojechaliśmy dalej. Niech się tylko cieszy, że to jechaliśmy my, a nie jakiś samochód. Nie dając żadnego znaku zjechała tak gwałtownie na jezdnię, że na manewr wyminięcia przez auto byłaby na prawdę marna szansa.
Ja będę jechał po ścieżce?
Dętka w rowerowej kieszonce się rozwija, kiedy to widzimy zwykłego rowerzystę, który celowo nie korzysta ze ścieżki rowerowej. Tak, nas też to dobija, kiedy to jest wylany nowiutki asfalt, a rowerami musimy jechać po starym chodniku przerobionym na ścieżkę rowerową. Dlaczego wspominamy tylko o zwykłym rowerzyście? Jesteśmy w stanie zrozumieć rage kolarza, który jest zmuszony do jazdy po tego typu ścieżce i wybiera ulicę. Trzeba mieć swój rozum.
Nikt nam nigdy nie wmówi, że jazda po kiepskiej nawierzchni ścieżce rowerowej, gdzie co chwile są pootwierane bramy wjazdowe do posesji i wysokie krawężniki jest dbaniem o nasze bezpieczeństwo.
Blog Cyklopara.pl
Dobra, bo znów zbaczamy z tematu… Podczas jednej z naszym ostatnich tras, tuż za Brzegiem trafiliśmy na ścieżkę rowerową przerobioną ze zwykłego chodnika. Jechaliśmy na rowerach szosowych (ja na gravelu z oponami szosowymi). Co chwilę musieliśmy mijać studzienki (tak, studzienki kanalizacyjne na chodnikach), brakującą kostkę i zmagać się z przejazdami o niebotycznie wysokich krawężnikach. Średnio jechaliśmy tamtędy 12-14 km/h.
Nagle patrzymy, po ulicy jedzie w casual’owym ubraniu rowerzysta na rowerze miejskim i kompletnie – mówiąc kolokwialnie – ma gdzieś jakiekolwiek przepisy. W dodatku tak się bujał na boki, że niekiedy znajdował się przy środku jezdni. Co nas zdziwiło? Ani jeden wyprzedzający go kierowca nie zatrąbił i nie zwrócił mu uwagi. Gdyby to po ulicy jechał kolarz w stroju kolarskim, zapewne zaraz byłoby umoralnianie, a nawet kłótnia. Musimy dodać, że ta pseudo ścieżka ciągnęła się przez około 5 kilometrów, a ten rowerzysta ani razu na nią nie zjechał.
Pomysł na kolejny artykuł
Na naszym fanpage pytaliśmy Was, czy chcielibyście wspólnie z nami napisać kolejny artykuł z tej serii. Pojawiły się same polubienia bez żadnego komentarza, więc nie wiemy czy jesteście zainteresowani czy nie. Opisywalibyście “chore” zachowania kolarzy czy rowerzystów z całej Polski, z którymi mieliście do czynienia podczas Waszych rowerowych przygód.
Możecie zgłaszać się tutaj bądź w formie komentarza na naszym fanpage Cyklopara. Autor każdej historii zostanie przez nas wyróżniony. Jeżeli macie profil na Instagramie, to również go tutaj zamieścimy. Czekamy na Was.
Pozdrowelove ❤️
Wam się rozwija dętka w kieszeni a ja czasem żałuje że nie mam karabinu na kierownicy bo co takie tępe dzidy wyprawiają na drogach lub w miastach i potem wszystko idzie na kolarzy.Wcześniej wyzywałem takich ignorantów, teraz mam wywalone.. Unikam,omijam jak się tylko da, zawsze ale to zawsze się zatrzymuje przed przejściami dla pieszych, za to nigdy się nie zatrzymuje jak widzę że ktoś planuje rowerem sobie przejechać przez przejście, powyżej wieku 20 i więcej lat..
Nie da się wychować tego naszego rowerowego narodu. Trzeba uważać na siebie, by taka bezmyślna osoba nie zrobiła krzywdy nam samym ??