Kolejne kontrowersje na naszym blogu? Wątpię, bo każdy może na swoim – że się tak wyrażę – terytorium przedstawiać własne zdanie i Was również do tego zachęcam. Nie bójcie się nie zgadzać z czyimś zdaniem. My żadnymi gwiazdami Internetu nie jesteśmy, a nawet jak zostaniemy kiedyś to i tak będziemy Was o to prosić. Tak czy nie? Dobra kochani, zaczynam swoje wywody…
W dzisiejszych czasach, chyba już każdy ciut droższy rower wyposażony jest w koła przystosowane do systemu tzw. Tubeless. Jeżeli ktoś czytając ten artykuł nie wie co to takiego, to poniżej znajdziecie krótkie streszczenie i link do autorskiej strony. Nie będziemy tutaj udawać znawców, sami nabyliśmy tą wiedzę z Internetu.
Do poczytania o systemie Tubeless: https://www.centrumrowerowe.pl/blog/opony-bezdetkowe-tubeless-ready-oznaczenie-i-naprawa-opon
Tubeless w szosie czy gravelu
Widząc nowe modele rowerów, czy to szosowych czy graveli (najwięcej właśnie graveli), producent chwali się, że koła są przygotowanie na przyjęcie opon w systemie bezdętkowym (lub tzw. Tubeless Ready). Wszystko ładnie pięknie, tylko dlaczego producent ten sprzedaje fabrycznie rowery z dętkami? Z tego co mi wiadomo, tylko Giant próbuje coś zmienić w tej kwestii i niektóre modele fabrycznie sprzedawane są już z takimi oponami zalanymi mlekiem.
Ja osobiście miałem do czynienia z systemem bezdętkowym (mleczko itd) tylko w rowerze górskim, którym jeździłem podczas zgrupowania Cycling Chief TRIBE w Bieszczadach. Ponoć jest bardzo małe prawdopodobieństwo, że złapię kapcia. Serio? Co mi z tego, skoro większość osób z – nie wiem czy to dobre określenie – zainstalowanym systemem Tubeless wozi ze sobą dętki na wszelki wypadek. Ja zawsze wożę ze sobą zapasową dętkę, więc ten system nie sprawi, że nagle w magiczny sposób będę miał więcej miejsca w torbie podsiodłowej czy w kieszonkach koszulki rowerowej.
Druga kwestia tyczy się sensu instalacji takiego systemu w rowerach szosowych czy gravelach. Nie jeździły przecież tymi rowerami po ciężkim terenie pełnym kolców, wystających korzeni i tym podobnych. Jeżeli ktoś stosuje bardzo lekkie i delikatne opony, to i Tubeless mu – według mnie – nie pomoże. Czyż nie?
Lżejsze koła
Wooooooho zaoszczędzę kilka gramów, kiedy będę korzystał z tego systemu. Czasem faktycznie. W większości przypadków waga opony Tubeless plus mleczka = waga opony i lekkiej dętki. Tak więc skoro muszę ze sobą wozić dętkę i tak, to po co – mówiąc kolokwialnie – mam się w to bawić?
Zasychanie mleczka
Mleczka do systemów Tubeless nie są idealne. Bardzo częstym zjawiskiem jest jego zasychanie w oponach i po pewnym czasie w ogóle nie spełnia swojej funkcji. Mało tego, czasem może to też doprowadzić do uszkodzenia obręczy (zdarzały się i takie przypadki).
Jakiś argument za?
Nie widzę nic, co by mnie przekonało do skorzystania z tego systemu chociażby w moim gravelu. Fakt, można wtedy jeździć na dużo niższym ciśnieniu dzięki czemu zwiększymy komfort jazdy w terenie. Od kiedy zakupiłem swojego gravela, ani razu nie złapałem kapcia.
Tubeless jak dla mnie ma zastosowanie jedynie w profesjonalnym kolarstwie, i to tylko w górskim. Wciskanie tego na siłę do szosy mija się z celem. Tym bardziej w szosowym kolarstwie rekreacyjnym.
A co Wy o tym myślicie? Macie dętki w oponach czy jeździcie bez?
Pozdrowelove! ❤️