Autor 18:40 Opowieści 6 komentarzy

Skąd ta miłość do graveli?

Zastanawiacie się dlaczego pokochałem rowery gravelowe? Co sprawiło, że wbrew negatywnym opiniom w Internecie zdecydowałem się na jego zakup. Najpierw Rondo Ruut AL, a potem obecny TREK Checkpoint.

Zastanawiacie się zapewne, dlaczego tak chwalę ten nowy typ roweru, jakim jest rzecz jasna gravel? Powodów jest kilka i mógłbym o tym pisać na prawdę wiele. Jednakże w tym artykule postaram się to zrobić w jak najbardziej kompaktowej wersji, aby każdy z Was dotrwał do samego końca.

Nowość na rynku rowerowym

Czym jest rower gravelowy to wiecie już z kilku moich poprzednich wpisów, więc nie będę dublował tej treści. Opowiadałem o tym może dwa albo i nawet trzy razy. Kiedyś najczęściej pojawiającymi się na ustach kolarzy frazami były rower górski i rower szosowy – potocznie nazywane mtb i szosą. Sporadycznie usłyszeliśmy co nieco o rowerze crossowym czy fitnessowym.

Od pewnego momentu na stronach internetowych niektórych rowerowych marek zauważyłem nową zakładkę w menu – gravel. Patrzyłem na te rowery wyłącznie z czystej ciekawości. Cóż to takiego? Po co mi to, skoro w obecnej chwili mam mtb i szosę – myślałem. Na forach rowerowych spotykałem się z samymi negatywnymi opiniami, że to tylko wymysł marketingowców i taki rower nie sprawdzi się ani na asfalcie, ani w terenie.

Jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego

Czysty hejt na forach rowerowych

Powyższe stwierdzenie pojawiało się w co drugim temacie czy poście na jednym największym forum rowerowym, kiedy to ktoś był zainteresowany zakupem takiej maszyny. Hejt leciał zarówno ze strony szosowców, jak i górali – a to bardzo rzadkie zjawisko.

Czuję, że to jest to

Przez dłuższy czas w ogóle nie interesowały mnie te rowery, aż do momentu kiedy to na jednym kanale na YouTube ukazała się prezentacja, a później recenzja roweru Rondo Ruut AL. Zarówno wygląd, jak i osprzęt tego gravela strasznie mi się spodobał. Obejrzałem ten materiał – żeby nie skłamać – jakieś 35 razy.

Myślę sobie tak… Mam rower górski i szosowy. Teren, po którym jeżdżę to w większości drogi szutrowe, ubite leśne ścieżki i od czasu do czasu jakieś korzenie kiedy to nie mogę znaleźć innej drogi. Jeśli chodzi o jazdę po ulicy, to mocno irytują mnie dziury i bruzdy w asfalcie. Ważyłem wtedy dużo więcej niż w momencie pisania tego artykułu, więc w oponki 25C w swoim Giant Contend 1 pakowałem maksymalne ciśnienie. Na ulicy, mimo karbonowego widelca, czułem każdy drobny kamyczek czy pęknięcie.

Może by tak jeden rower zamiast dwóch

Znalazłem kupca na swoje rowery, czyli TREK X-Caliber 8 (2016) i Giant Contend 1. Udało mi się zakupić Rondo Ruut AL w dobrej cenie – kupuję. Odczucia z jazdy na tym rowerze były niesamowite. Na asfalcie jechało mi się równie dobrze jak na mojej szosówce (mówię tutaj o typowo rekreacyjnej jeździe, gdzie nie patrzy się na tracone Waty itd), a w terenie nie odczuwałem jakiegoś większego dyskomfortu. Opony były dość szerokie, bo aż 43 mm.

Z napędu także byłem zadowolony. Bardzo dużo naczytałem się opinii, że napęd x1 (SRAM Apex 1) nie nadaje się ani w teren, ani na szosę. Spokojnie na tym rowerze dokręcałem do około 53 km/h z kadencją mniej więcej 95-105 obrotów/min (więcej i tak zapewne bałbym się jechać), natomiast w terenie dużo lżej mi się podjeżdżało.

Jeżeli ktoś z Was śledził mojego poprzedniego bloga, na którym była recenzja Rondo Ruut AL to wiecie, że miałem z tym rowerem kilka usterek i ostatecznie zwróćiłem ten rower bezpośrednio do producenta. Ale tutaj nie o tym…

Gravel skradł me serce

Od tamtej pory byłem już pewny, że osoby wypisujące wyżej wspomniane „głupoty” najzwyczajniej w świecie hejtują coś, co im jest nie potrzebne i czego sami nie mają w planach zakupić. Wiadomo, jak typowemu Januszowi coś nie jest potrzebne, to już nikt inny nie może czerpać z tego funu. Witamy w Polsce hehe

Dla mnie jest to bardzo uniwersalny rower. Pokochałem jazdę na rowerze szosowym, więc gravel z kierownicą typu baranek od razu trafił w moje gusta. Jakoś nie przepadam za jazdą na prostej kierownicy, tym bardziej kiedy wybieram tylko i wyłącznie lekki teren.

Przecież miałeś jeszcze Emondę

Zgadza się. Kiedy zwrócono mi pełną kwotę za Rondo Ruut AL, to pojechałem do Lublina nabyć swoją pierwszą karbonową szosę. Od kiedy współpracuję ze sklepem rowerowym Bike Room, w dobrej cenie miałem jeszcze TREK X-Caliber 9. Jego prezentację znajdziecie na moim kanale na YouTube – żeby nie było.

Próbowałem… Próbowałem. Nie, taki rower pode mną się marnował. Ostatecznie po około miesiącu sprzedałem X-Caliberka i zainwestowałem w kolejnego gravela, czyli mojego obecnego TREK Checkpoint ALR 4 (2019). Jego obszerną recenzję znajdziecie na naszym blogu klikając tutaj.

Kiedy miałem jeszcze Emondę, to i tak najczęściej wybierałem w trasę właśnie Checkpointa. Nawet na trasy asfaltowe powyżej 100 kilometrów. Jaki był tego powód? Dużo większy komfort z jazdy i kompletny brak obaw jeśli chodzi o zróżnicowanie terenu. Kiedy miałem na to ochotę, to skracałem sobie trasę przez las. Pokochałem to na tyle, że Emondę wyciągałem na przejażdżkę tylko od czasu do czasu, kiedy chciałem porządnie dać sobie w nogi.

Jak to wygląda obecnie

W chwili obecnej mam tylko i wyłącznie swojego gravela. Kiedy planujemy z Moniką jakiś typowo szosowy trip, to zakładam szosowe oponki Continental Grand Prix 4-Season 700x32C. Jeżeli trochę terenu, to jadę na WTB Nano 40. Zarówno w terenie, jak i na asfalcie czerpię z jazdy niemały fun. Nie czuję potrzeby posiadania dedykowanego roweru szosowego i górskiego.

Oczywiście nie wykluczam tego, że kiedyś inny rower pojawi się w mojej „stajni”. Fajnie mieć więcej niż jeden rower (słynne n+1), nawet wtedy gdy będziemy korzystać z niego sporadycznie. Prawda?

Pozdrowelove! ❤️

(Visited 1 190 times, 1 visits today)
Close