Zastanawiacie się zapewne, dlaczego tak chwalę ten nowy typ roweru, jakim jest rzecz jasna gravel? Powodów jest kilka i mógłbym o tym pisać na prawdę wiele. Jednakże w tym artykule postaram się to zrobić w jak najbardziej kompaktowej wersji, aby każdy z Was dotrwał do samego końca.
Nowość na rynku rowerowym
Czym jest rower gravelowy to wiecie już z kilku moich poprzednich wpisów, więc nie będę dublował tej treści. Opowiadałem o tym może dwa albo i nawet trzy razy. Kiedyś najczęściej pojawiającymi się na ustach kolarzy frazami były rower górski i rower szosowy – potocznie nazywane mtb i szosą. Sporadycznie usłyszeliśmy co nieco o rowerze crossowym czy fitnessowym.
Od pewnego momentu na stronach internetowych niektórych rowerowych marek zauważyłem nową zakładkę w menu – gravel. Patrzyłem na te rowery wyłącznie z czystej ciekawości. Cóż to takiego? Po co mi to, skoro w obecnej chwili mam mtb i szosę – myślałem. Na forach rowerowych spotykałem się z samymi negatywnymi opiniami, że to tylko wymysł marketingowców i taki rower nie sprawdzi się ani na asfalcie, ani w terenie.
Jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego
Czysty hejt na forach rowerowych
Powyższe stwierdzenie pojawiało się w co drugim temacie czy poście na jednym największym forum rowerowym, kiedy to ktoś był zainteresowany zakupem takiej maszyny. Hejt leciał zarówno ze strony szosowców, jak i górali – a to bardzo rzadkie zjawisko.
Czuję, że to jest to
Przez dłuższy czas w ogóle nie interesowały mnie te rowery, aż do momentu kiedy to na jednym kanale na YouTube ukazała się prezentacja, a później recenzja roweru Rondo Ruut AL. Zarówno wygląd, jak i osprzęt tego gravela strasznie mi się spodobał. Obejrzałem ten materiał – żeby nie skłamać – jakieś 35 razy.
Myślę sobie tak… Mam rower górski i szosowy. Teren, po którym jeżdżę to w większości drogi szutrowe, ubite leśne ścieżki i od czasu do czasu jakieś korzenie kiedy to nie mogę znaleźć innej drogi. Jeśli chodzi o jazdę po ulicy, to mocno irytują mnie dziury i bruzdy w asfalcie. Ważyłem wtedy dużo więcej niż w momencie pisania tego artykułu, więc w oponki 25C w swoim Giant Contend 1 pakowałem maksymalne ciśnienie. Na ulicy, mimo karbonowego widelca, czułem każdy drobny kamyczek czy pęknięcie.
Może by tak jeden rower zamiast dwóch
Znalazłem kupca na swoje rowery, czyli TREK X-Caliber 8 (2016) i Giant Contend 1. Udało mi się zakupić Rondo Ruut AL w dobrej cenie – kupuję. Odczucia z jazdy na tym rowerze były niesamowite. Na asfalcie jechało mi się równie dobrze jak na mojej szosówce (mówię tutaj o typowo rekreacyjnej jeździe, gdzie nie patrzy się na tracone Waty itd), a w terenie nie odczuwałem jakiegoś większego dyskomfortu. Opony były dość szerokie, bo aż 43 mm.


Z napędu także byłem zadowolony. Bardzo dużo naczytałem się opinii, że napęd x1 (SRAM Apex 1) nie nadaje się ani w teren, ani na szosę. Spokojnie na tym rowerze dokręcałem do około 53 km/h z kadencją mniej więcej 95-105 obrotów/min (więcej i tak zapewne bałbym się jechać), natomiast w terenie dużo lżej mi się podjeżdżało.
Jeżeli ktoś z Was śledził mojego poprzedniego bloga, na którym była recenzja Rondo Ruut AL to wiecie, że miałem z tym rowerem kilka usterek i ostatecznie zwróćiłem ten rower bezpośrednio do producenta. Ale tutaj nie o tym…
Gravel skradł me serce
Od tamtej pory byłem już pewny, że osoby wypisujące wyżej wspomniane „głupoty” najzwyczajniej w świecie hejtują coś, co im jest nie potrzebne i czego sami nie mają w planach zakupić. Wiadomo, jak typowemu Januszowi coś nie jest potrzebne, to już nikt inny nie może czerpać z tego funu. Witamy w Polsce hehe
Dla mnie jest to bardzo uniwersalny rower. Pokochałem jazdę na rowerze szosowym, więc gravel z kierownicą typu baranek od razu trafił w moje gusta. Jakoś nie przepadam za jazdą na prostej kierownicy, tym bardziej kiedy wybieram tylko i wyłącznie lekki teren.
Przecież miałeś jeszcze Emondę
Zgadza się. Kiedy zwrócono mi pełną kwotę za Rondo Ruut AL, to pojechałem do Lublina nabyć swoją pierwszą karbonową szosę. Od kiedy współpracuję ze sklepem rowerowym Bike Room, w dobrej cenie miałem jeszcze TREK X-Caliber 9. Jego prezentację znajdziecie na moim kanale na YouTube – żeby nie było.
Próbowałem… Próbowałem. Nie, taki rower pode mną się marnował. Ostatecznie po około miesiącu sprzedałem X-Caliberka i zainwestowałem w kolejnego gravela, czyli mojego obecnego TREK Checkpoint ALR 4 (2019). Jego obszerną recenzję znajdziecie na naszym blogu klikając tutaj.


Kiedy miałem jeszcze Emondę, to i tak najczęściej wybierałem w trasę właśnie Checkpointa. Nawet na trasy asfaltowe powyżej 100 kilometrów. Jaki był tego powód? Dużo większy komfort z jazdy i kompletny brak obaw jeśli chodzi o zróżnicowanie terenu. Kiedy miałem na to ochotę, to skracałem sobie trasę przez las. Pokochałem to na tyle, że Emondę wyciągałem na przejażdżkę tylko od czasu do czasu, kiedy chciałem porządnie dać sobie w nogi.
Jak to wygląda obecnie
W chwili obecnej mam tylko i wyłącznie swojego gravela. Kiedy planujemy z Moniką jakiś typowo szosowy trip, to zakładam szosowe oponki Continental Grand Prix 4-Season 700x32C. Jeżeli trochę terenu, to jadę na WTB Nano 40. Zarówno w terenie, jak i na asfalcie czerpię z jazdy niemały fun. Nie czuję potrzeby posiadania dedykowanego roweru szosowego i górskiego.



Oczywiście nie wykluczam tego, że kiedyś inny rower pojawi się w mojej „stajni”. Fajnie mieć więcej niż jeden rower (słynne n+1), nawet wtedy gdy będziemy korzystać z niego sporadycznie. Prawda?
Pozdrowelove! ❤️
Sram apex 1 przełożenia 42 11/42 i 63km/h z normalną kadencją? Czyli jaką lub z jakiej górki? Bo w tej chwili to bajki jakieś piszesz. I wychodzi na to że z normalną kadencją na napędzie 53/39 11/25 jeździsz po 120km/h ale chyba z nagrywaniem trasy stravą na huaweiu?
Zgadza się. Błąd w tekście. Zamiast 63 km/h miało być 53 km/h. Tak to jest jak szybko chce się napisać artykuł ?. Kadencja tak na oko była wtedy jakieś 95-100. Pozdrawiam!
Gravele piękne szczególnie checkpoint. Taką namiastką gravela jest zapewne domane. Właśnie trek wypuścił nowe aluminiowe domane z hamulcami tarczowymi. Szczerze mówiąc od kiedy wszedłem w rowery to najchętniej kupiłbym z każdego rodzaju po jednym :), ale się nie da. Póki co zostaje Domane na szosę i Roscoe do lasu. Marzenia jednak zostają.
Ja marzę o Madone na szosę i gravel mój Checkpoint jako ten, którego zabierałbym tylko w lekki lub nieznany teren 🙂 Pozdrowelove!
Z racji że wyhodowałem swego czasu pokaźny „mięsień piwny” i nie jestem w stanie się go pozbyć, ale pomimo to uwielbiam pedałować więc gravele okazały się być dla mnie zbawieniem. W obawie czy rower wytrzyma moją wagę postawiłem na stal i w sumie to korzystam z niego jak z trochę „innej” szosy.
Aczkolwiek trochę żałuje teraz wyboru marki, bo rama jak i widelec ma mocowanie IS co skutecznie utrudnia upgrade sprzętu, oraz nie ma sztywnych osi. Ale tak to jest jak się kupuje oczami 🙂
Teraz pomimo iż jestem pewien że aluminium równie dobrze jak i stal będzie w stanie utrzymać mnie to pewnie dalej bym postawił na stal (podobają mi się z wyglądu takie ramy) ale już z karbonowym widelcem.
No to witam w klubie miłośników graveli ?. Na chwilę obecną służy mi zarówno jako szosa i jako typowy gravel. Kiedyś może się to zmieni, ale to bardzo daleka przyszłość hehe. Pozdrawiam!