Autor 06:45 Relacje

Zgrupowanie w Międzyzdrojach – dzień 2

Drugi dzień zgrupowania Cycling Chief TRIBE w Międzyzdrojach. Jezioro Turkusowe, Grodzisko w Lubinie, lody, a nawet niemałe podjazdy.

Co działo się drugiego dnia naszego zgrupowania? Czy również udało nam się w tak licznym gronie przebyć podobny dystans do tego, który zrobiliśmy dnia poprzedniego? Zapraszam Was gorąco do lektury.

W stronę pięknych widoków

Dzień drugi zaczął się od wyjazdu w kierunku Jeziora Turkusowego. Byliście tam? Jeżeli nie to żałujcie. Jeziorko znajduje się w miejscowości Wapnica usytuowanej około 7 kilometrów od Międzyzdrojów, w których nocowaliśmy. W jego miejscu, jeszcze w czasach niemieckich znajdowało się duże wyrobisko kredy, dlatego prawdopodobnie ma ono turkusowy kolor.

Na początku jechaliśmy jeszcze w pełnym składzie – niestety większość osób (oprócz mnie, Piotra i Michała) w niedzielę musiała wyjechać do domów, gdyż w poniedziałek czekała ich praca. My mieliśmy spory kawałek do pokonania i wzięliśmy sobie dzień wolny.

Po zaliczeniu fotki nad jeziorkiem udaliśmy się dalej w stronę Grodziska, gdzie znajdowała się nasza kolejna atrakcja – taras widokowy. Naszymi przewodnikami byli oczywiście Monika i Marcin, którzy kierowali nami pierwszego dnia. Nie obyło się bez kilku fajnych podjazdów, które przy temperaturze ponad 30 stopni w cieniu dawały się we znaki. A jeżeli jeszcze tego nie wiecie to ja bardzo kocham podjazdy. Kiedy dotarliśmy na miejsce dodatkowym atutem było stoisko z lodami. Oczywiście my z Piotrkiem zamówiliśmy sobie smak truskawkowy.

Czy to koniec wycieczki?

Po kolejnej sesji zdjęciowej, kręceniu slow motion na zjazdach oraz odpoczynku nasza trasa zapętlała się w kierunku Międzyzdrojów, gdzie część ekipy musiała nas opuścić. Na dalszą trasę pojechaliśmy tylko my z Michałem oraz Monika i Marcin. I tutaj się zaczęło…

Czy my na pewno jesteśmy nad morzem?

Podjazd, podjazd i kolejny podjazd. Ja jak to już zostało w zwyczaju zabezpieczałam dzielnie tyły, tak żeby nikt się nie zgubił. Oczywiście jak są podjazdy, to gdzieś później muszą być i zjazdy, które powinny dawać trochę odpoczynku. Zjazdy były, ale przy temperaturze (która osiągała w godzinach popołudniowych 37 stopni) jadąc w dół „buchało” w nas powietrze niczym z piekarnika. Wcale nie przynosiło nam to ukojenia…

Kierunek Międzywodzie!

Naszym celem było dojechanie do plaży w Międzywodziu ⛱️. Z racji tego, że zostaliśmy w towarzystwie głównie szosowców (z wyjątkiem Michała, który jako jedyny z tej grupy miał rower MTB) pozwoliliśmy sobie jechać trochę szybszym tempem. Oczywiście jechaliśmy tak, by każdy dawał radę. Po dojechaniu na miejsce naszym oczom ukazała się zatłoczona plaża z widokiem na Bałtyk. W tym momencie cieszyliśmy się, że woda w naszym morzu nie należy do najcieplejszych. Szybko do niej wskoczyliśmy i poczuliśmy wielką ulgę.

Jest fajnie, ale czas wracać…

Po dłuższym odpoczynku i nawodnieniu się piwkiem 0% zaczęliśmy kierować się w stronę Międzyzdrojów, by odpocząć trochę przed podróżą. Po drodze opuściła nas Monika, która popędziła do swojego domku. Kiedy dojechaliśmy na miejsce udaliśmy się na posiłek, który do dziś Piotrek wypomina mi za każdym razem. Wszyscy oprócz mnie mieli wielki apetyt po wycieczce – ja niestety w takich upałach pomimo wysiłku nie jestem w stanie nic przełknąć. Moje jedzenie polegało na przesuwaniu kawałków jedzenia po wszystkich zakamarkach talerza.

Podsumowując

Drugiego dnia przejechaliśmy 65 kilometrów z czego 638 metrów mieliśmy pod górkę – tak byliśmy nad morzem, nie w górach. Pogoda nam sprzyjała, a można nawet rzec że było aż za gorąco.

Wszyscy wróciliśmy do domów następnego dnia z uśmiechami na twarzach, bogaci w kolejne doświadczenia i wspomnienia.

Pozdrowelove! ❤️

(Visited 202 times, 1 visits today)
Close