O swojej rowerowej karierze opowiadałam pokrótce na naszym wspólnym odcinku na kanale Piotra Cycling Chief. Ale może chcielibyście się dowiedzieć nieco więcej na mój temat? Co robiłam zanim zaczęłam jeździć na rowerze? Jeżeli tak to zapraszam.
Jak to się zaczęło?
Sport był zawsze obecny w moim życiu. W różnej postaci. Od najmłodszych lat byłam aktywna i zawsze po szkole spędzałam resztę dnia „na podwórku” z kolegami i koleżankami grając w różne gry. Pierwsze moje poważniejsze treningi zaczęły się w gimnazjum, kiedy to postanowiłam zapisać się do brzeskiej drużyny piłkarskiej.
Moja kariera trwała tam mniej więcej do końca liceum, kiedy to musiałam zrezygnować ze sportu i przygotowywać się do matury i studiów. Dodatkowo w liceum byłam członkiem drużyny koszykarskiej, która miała także swoje niemałe osiągnięcia.
Brak czasu
Na studiach niestety zaprzestałam uprawiać sport przez ogrom obowiązków związanych z nauką oraz pracą. Moja przerwa z tym związana trwała około 3 lata. Ale pewnego dnia pomyślałam:
Może warto byłoby się trochę poruszać?
Przecież to lubię! Postanowiłam, że zacznę biegać. Wybrałam się do Decathlonu i kupiłam najtańsze buty biegowe oraz odzież. Biegałam głównie po pracy, robiąc trasy mniej więcej po 5 km. Sprawiało mi to frajdę, a także pomagało się wyciszyć po całym dniu. Dodatkowo miłe zaskoczyło mnie to, że mijający mnie biegacze witali się gestem uniesionej dłoni – cieszy mnie to i mobilizuje także, kiedy jadę na rowerze.
Biegałam wtedy we Wrocławiu, natomiast u mnie w Brzegu nie było to jeszcze tak popularne i ludzie napotkani na ulicy nie czuli ze sobą żadnej szczególnej więzi.
Dłużej tak nie mogę!
Po pewnym czasie stwierdziłam, że może wezmę udział w jakiś zawodach? Zawsze chciałam zobaczyć jak to jest biec w maratonie. Oczywiście nie zapisałam się na wyścig 42 kilometrowy. Moje pierwsze zawody miały miejsce w Nysie. Przebiegłam wtedy 5 kilometrów. Do dziś pamiętam ten upalny dzień kiedy to wbiegając na metę cieszyłam się, że żyję. Nie było łatwo – już na starcie łapały mnie kolki, które towarzyszyły mi przez kolejny kilometr.
Mimo wszystko bieg ukończyłam i nie byłam ostatnia. Zarówno w wyścigach rowerowych jak i biegowych mogę stwierdzić jedno – bieg czy jazda w grupie motywują do osiągania lepszych wyników ??
Odrodzenie
Kolejne moje zawody były na dystansie 10 kilometrów w Dobrodzieniu, gdzie rok później wystartowałam w zawodach rowerowych. Od tamtej pory zaczęłam biegać „dyszki”. Biegałam mniej więcej przez rok czasu, uczestnicząc w różnych zawodach. Podobało mi się to, ale mimo wszystko czegoś mi brakowało. Zaczęłam wtedy włączać w moje treningi rower. Posiadałam na tamtą chwilę crossówkę, którą dostałam od rodziców na prezent. Zaczęłam też łączyć treningi biegowe po 5 km z rowerowymi po 20 km. Ale mimo wszystko do roweru ciągnęło mnie bardziej. Jazda sprawiała mi więcej przyjemności oraz możliwości. Dodatkowo dołączając do tego piękne widoki i towarzyszące temu zachody słońca – czego chcieć więcej?
Rower to jednak jest to !
Pamiętam swoje podsumowanie roku, kiedy to myślałam, że osiągnęłam wielki sukces z wynikiem 500 km. Zaczęłam zastanawiać się nad kupnem nowej lepszej maszyny. Moje trasy w większości prowadziły przez drogi asfaltowe, dlatego mój wybór padł na Liv Avail 1. I tak zostało do dziś. Z tą różnicą, że obecnie moje dwa ostatnie lata kończyłam z wynikiem 3-4 tysiące km.
Jazda na rowerze mnie urzekła i tak już zostało. Nie wyobrażam sobie życia bez roweru. Teraz swoją pasję mogę dzielić z Piotrem, dzięki czemu jazda stała jeszcze bardziej przyjemna. Nie mogę się doczekać kolejnych wspólnych długich tras, oj będzie się działo!
Pozdrowelove! ❤️